Perły w koronie Służby Bezpieczeństwa

Posted: 25 lipca, 2011 in Akcja Ramzes

Hipolit Starszak, Tadeusz Olejnik i Teodor Mistewicz należeli do najbardziej zaufanych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL. Chociaż pełnili służbę w SB w różnych wydziałach, łączy ich podobna kariera: zajmowali się sprawami politycznymi i walką z opozycją demokratyczną.

Do pracy w służbach specjalnych PRL zgłosili się sami, a w strukturach partyjnych zajmowali wysokie stanowiska. Wymienionych funkcjonariuszy łączy również to, że byli wielokrotnie nagradzani wyróżnieniami, pochwałami i medalami, otrzymywali profity finansowe, a ze służby odeszli z powodu złego stanu zdrowia, co nie przeszkodziło im później podjąć pracy poza resortem.

Śledczy, prokurator, biznesmen

Kariera Hipolita Starszaka jak w soczewce pokazuje wpływ służb specjalnych PRL na kształtowanie się III RP. Członek Plenum Uczelnianego Związku Młodzieży Socjalistycznej przy Uniwersytecie Warszawskim w latach 60. był organizatorem i I sekretarzem Grupy Działania.

W opinii służbowej z 4 kwietnia 1989 r. napisano, że płk Hipolit Starszak posiada wykształcenie wyższe prawnicze i odbył przeszkolenie zawodowe w Wyższej Szkole Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego KGB w Moskwie.

„Płk Hipolit Starszak służbę w resorcie rozpoczął w dniu 1 września 1962 r. bezpośrednio w pionie śledczym SB. W trakcie służby zajmował kolejno stanowiska od oficera śledczego do dyrektora Biura Śledczego włącznie” – czytamy w opinii służbowej, która znajduje się w dokumentach zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej.

Jako śledczy SB prowadził najważniejsze sprawy polityczne, co miało przełożenie na nagrody finansowe. W 1967 r. uczestniczył w śledztwie, w którym zarzuty szpiegostwa na rzecz DIA (Agencja Wywiadu Obronnego USA) przedstawiono Jerzemu Strawie. Sąd wojskowy skazał go na karę śmierci przez rozstrzelanie – wyrok wykonano w 1968 r. w więzieniu mokotowskim przy ul. Rakowieckiej 37 w Warszawie. W 1968 r. Hipolit Starszak został pochwalony przez swoich przełożonych za udział w walce z opozycją.

„Szczególnie duży wkład dał z siebie po wydarzeniach marcowych, zwłaszcza w zakresie opracowania wyników postępowania w sprawach tzw. komandosów” – napisał płk Józef Chomętowski, szef Biura Śledczego, w uzasadnieniu o awans na stopień kapitana.

Nazwisko Hipolita Starszaka pojawia się w najgłośniejszych sprawach politycznych dotyczących środowiska związanego z Adamem Michnikiem. W 1982 r. razem z prokuratorem Bolesławem Klisiem w gmachu Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Warszawie przeprowadził rozmowę z Lechem Wałęsą. W jej trakcie internowanemu przewodniczącemu Solidarności przedstawiono do podpisania oświadczenie, z którego wynikało, iż został zapoznany z obowiązującym stanem prawnym i ewentualnymi konsekwencjami wynikającymi z jego naruszenia. Wałęsa odmówił jego podpisania, twierdząc, że „od czterech lat niczego nie podpisuje”. Jednocześnie zapewnił, że „będzie się starał” nie wchodzić w kolizję z przepisami prawa, a zakazów, o których mowa w oświadczeniu, świadomie nie naruszy – pisali w artykule zamieszczonym w miesięczniku „Arcana” pt. „Chcemy panu pomóc” Sławomir Cenckiewicz i Grzegorz Majchrzak, przytaczając stenogram z rozmowy Klisia, Starszaka i Wałęsy.
Przełożeni Hipolita Starszaka mieli o nim jak najlepsze zdanie: „W trakcie służby zajmował kolejno stanowiska służbowe od oficera śledczego do dyrektora Biura Śledczego MSW włącznie. W dniu 1 sierpnia 1983 r. został mianowany szefem Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Siedlcach. Na każdym z zajmowanych stanowisk z nałożonych obowiązków i zadań wywiązywał się dobrze. Wykazuje inicjatywę i aktywność na bezpośrednio nadzorowanych odcinkach służby. Podejmowane przedsięwzięcia nacechowane były rzeczowością i poczuciem odpowiedzialności, a w miarę potrzeby dużym osobistym zaangażowaniem w realizację podjętych czynności” – czytamy w opinii służbowej, którą wystawił w kwietniu 1984 r. gen. Czesław Kiszczak, minister spraw wewnętrznych, tuż przed objęciem przez Starszaka stanowiska zastępcy prokuratora generalnego. Powierzenie mu takiej funkcji było wyrazem najwyższego zaufania, nadzorował on najważniejsze prokuratorskie śledztwa prowadzone m.in. wspólnie z Biurem Śledczym MSW, którego do niedawna był przecież szefem.To pod jego nadzorem toczyło się śledztwo w sprawie zamordowanego przez funkcjonariuszy SB ks. Jerzego Popiełuszki. Mocodawcy esbeków nigdy nie znaleźli się na ławie oskarżonych. To za kadencji zastępcy prokuratora generalnego Hipolita Starszaka nie wyjaśniono, kto przyczynił się do śmierci walczących o wolność i wiarę księży: Stefana Niedzielaka, Sylwestra Zycha, Stanisława Suchowolca. Ich zabójców nigdy nie znaleziono, a śledztwa – jak głosi powszechna opinia – były tuszowane.

Hipolit Starszak meldował przełożonym o swoim życiu osobistym: „Uprzejmie powiadamiam, że mój zięć, Dariusz Wdowczyk, dotychczas zatrudniony w CWKS Legia (uprawia zawodowo grę w piłkę nożną) podpisał – za zgodą właściwych władz polskich – kontrakt ze szkockim klubem piłkarskim Celtic Glasgow. W najbliższym czasie udaje się on do tego miasta na czas wynikający z podjętych wobec klubu zobowiązań wraz z żoną Iwona Wdowczyk zd. Starszak i dziećmi 6-letnim Rafałem i jednoroczną Aleksandrą” – meldował w listopadzie 1989 r. Hipolit Starszak dyrektorowi Departamentu Kadr MSW.

Mazowiecki dziękuje, Urban zatrudnia

W 1990 r. Hipolit Starszak został odwołany ze stanowiska zastępcy prokuratora generalnego. „W związku ze zmianami organizacyjnymi, na wniosek Ministra Sprawiedliwości odwołuję Pana z dniem 15 kwietnia 1990 r. ze stanowiska zastępcy Prokuratora Generalnego. Za pracę na tej funkcji wyrażam Panu podziękowanie. – T. Mazowiecki (odręczny podpis)” – czytamy w piśmie prezesa Rady Ministrów.

W sierpniu komisja lekarska MSW zaliczyła Hipolita Starszaka do III grupy inwalidzkiej. Lekarze stwierdzili u niego m.in. zespól neurasteniczny, nadmierną pobudliwość, nerwowość, kamicę nerkową, zwyrodnienie kręgosłupa.

„Nieunormowana praca zawodowa powodowała u wyżej wymienionego ciągłe stresy, co niekorzystnie wpływało na stan jego zdrowia” – pisał w notatce służbowej dotyczącej Hipolita Starszaka zastępca dyrektora Departamentu Kadr MSW kpt. Roman Kurnik.

Fatalny stan zdrowia płk. Starszaka nie przeszkodził mu w zaangażowaniu się w nowe przedsięwzięcia. W lutym 1991 r. Jerzy Urban, rzecznik prasowy reżimowego rządu PRL, zatrudnił go na stanowisku dyrektora w spółce Urma – wydawcy pierwszego polskiego „brukowca”, tygodnika „Nie”. Antykościelny, obsceniczny, bazujący na informacjach służb specjalnych tygodnik stał się obecnie niszową gazetką.

W 2001 r. Hipolit Starszak został powołany na członka warszawskiej rady nadzorczej spółdzielni budowlano-mieszkaniowej „Wiedeńska”. Rok później brał udział w pracach komisji statutowo-regulaminowej Związku Kontroli Dystrybucji Prasy, a w 2004 r. został rekomendowany przez Jerzego Urbana do Sądu Koleżeńskiego Polskiej Izby Wydawców Prasy.

Hipolit Starszak był jedną z ostatnich osób, które widziały byłego szefa komendanta policji gen. Marka Papałę żywego – był na przyjęciu, na którym gościł również Edward Mazur.

Wybitny, ofiarny i utalentowany funkcjonariusz

Jednym z najbardziej wyróżniających się funkcjonariuszy MSW, zajmujących się techniką operacyjną z zakresu fotografii oraz filmowania, był Tadeusz Olejnik. Jego obszerna teczka personalna zawiera mnóstwo pochwał, wniosków o nagrody pieniężne i wyróżnienia. Stanowiska, które zajmował przez cały okres służby, świadczą o zaufaniu, jakie mieli do niego szefowie MSW. Został m.in. dopuszczony do wykonywania w resorcie spraw wewnętrznych prac o charakterze obronnym, stanowiących tajemnicę państwową.

Do milicji wstąpił w 1955 r.: „Proszę o przyjęcie mnie w szeregi Milicji Obywatelskiej. Pragnę służyć dla dobra Polski Ludowej i zwalczać wrogów naszej Ojczyzny” – pisał 23-letni Tadeusz Olejnik w podaniu. Do służby w MO został przyjęty i zatrudniono go na stanowisku sekcji „O”, czyli obserwacji.
Trzy lata później Tadeusz Olejnik został skierowany do Oficerskiej Szkoły Biura „B” Służby Bezpieczeństwa, którą ukończył z dobrym wynikiem. Swoją karierę związał z Biurem „B”, które zajmowało się – najogólniej biorąc – tzw. zabezpieczeniem operacyjnym.

„Kpt. Tadeusz Olejnik jest długoletnim pracownikiem pionu obserwacji o bogatym doświadczeniu w zakresie pracy. Posiada duże doświadczenie w zakresie posługiwania się sprzętem fotograficznym i filmowym. Dlatego też z tego zakresu przydzielane mu są niejednokrotnie do bezpośredniego wykonania czynności specjalne. W okresie pracy brał bezpośredni udział w realizacji wielu poważnych spraw zarówno kryminalnych jak i gospodarczych, za co był wielokrotnie nagradzany nagrodami pieniężnymi. Aktywny członek PZPR, od kilku lat wybierany do władz partyjnych. Aktywnie uczestniczył w wykonywaniu zadań służbowych i partyjnych podczas marcowych wydarzeń” – napisał w opinii służbowej 3 września 1968 r. ppłk J. Jurkowski, naczelnik Wydziału „B” Komendy MO m.st. Warszawy.

Przełożeni Tadeusza Olejnika podkreślali jego wybitne zdolności z zakresu obserwacji i posługiwania się sprzętem fotograficznym oraz filmowym zwłaszcza przy wykonywaniu zdjęć operacyjnych (z ukrycia).

„Sposób wykonywania przez niego tego rodzaju zadań jest bardzo ceniony przez zleceniodawców. Niezależnie od kierowania sekcją posiada zdolności, które praktycznie wykorzystuje w zakresie posługiwania się zakamuflowanym sprzętem fotograficznym i filmowym. W ostatnim okresie bezpośrednio kierował niektórymi obserwacjami, gdzie uzyskano bardzo poważne wyniki operacyjne. Za powyższe otrzymał specjalną nagrodę pieniężną” – czytamy w opinii służbowej z 1970 r., tuż po tym, jak został zastępcą dowódcy Batalionu Specjalnego Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych.

Formacja ta zajmowała się m.in. zabezpieczaniem i ochroną ambasad i placówek dyplomatycznych znajdujących się na terenie Warszawy. Jako funkcjonariusz przydzielony do zadań specjalnych i posiadający najwyższe certyfikaty dopuszczenia do tajemnic państwowych, Tadeusz Olejnik informował każdorazowo swoich przełożonych o zagranicznych planach wyjazdowych swojej rodziny.

„Uprzejmie proszę Obywatela Komendanta o wyrażenie zgody na wyjazd mojej żony Elżbiety w podróż okrężną statkiem linii dalekowschodniej m/s »Prof. Mierzejewski«, na którym zatrudniony jest mój syn Jacek na stanowisku III oficera” – pisał 25 kwietnia 1983 r. mjr Olejnik. Szef KSMO wyraził zgodę, podobnie jak na wyjazd córki zastępcy dowódcy Batalionu Specjalnego SUSW, Moniki Olejnik.

„Zwracam się z uprzejmą prośbą do Obywatela Komendanta o wyrażenie zgody na wyjazd mojej córki Moniki do Wielkiej Brytanii w m-cu lipcu i sierpniu b. r. Córka jest dziennikarką zatrudnioną w Polskim Radiu program III i w czasie wykonywania czynności służbowych poznała w Warszawie ob. Claude Posnic, właściciela sklepu kupno-sprzedaż pianin. Wymieniony w czasie rozmowy z moją córką powiedział, że był znajomym mojego teścia, Józefa Góralczyka zam. od 1939 r. na stałe w Londynie. Teść mój przed 3-ma laty w wieku 80 lat podobno nagle zmarł w wyniku wypadku ulicznego. Informację tę uzyskałem w kilka miesięcy po tym wypadku od znajomego, który był w Londynie. Od tamtego czasu żadnej wiadomości od teścia nie otrzymałem, a starania czy też potwierdzenie tego faktu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych nie przyniosły rezultatu. W związku z powyższym p. Claude Posnic przysłał córce zaproszenie, aby na miejscu wyjaśnić te okoliczności. Nadmieniam, że moja córka Monika do tej pory za granice nie wyjeżdżała. Uprzejmie proszę Obywatela Komendanta o rozpatrzenie mojego raportu” – pisał mjr Olejnik w czerwcu 1983 r.

Informował on swoich przełożonych nie tylko o wyjazdach prywatnych syna (m.in. do Danii), córki (do Nepalu i Turcji) i żony (do Danii, Turcji), ale także o wyjazdach służbowych.

„Uprzejmie informuję, że moja córka Monika Wasowska (z d. Olejnik) ur. (…) zam. (…), zatrudniona w Polskim Radiu i Telewizji wyjeżdża służbowo do Finlandii w terminie 23–30 listopada 1986 r. Koszty przejazdu i pobytu pokrywa delegująca instytucja” – pisał w raporcie do naczelnika wydziału kadr SUSW mjr Olejnik. Rok później mjr Olejnik meldował o służbowym wyjeździe córki na Maltę.

„Zatrudniona w Polskim Radiu i Telewizji w charakterze redaktora zamierza wyjechać służbowo na Maltę. Wyjazd ma nastąpić w ramach wycieczki zbiorowej organizowanej przez Państwowe Przedsiębiorstwo Orbis” – pisał mjr Olejnik już nie do swojego szefa, ale do dyrektora Departamentu Kadr MSW.
W tym czasie Tadeusz Olejnik był funkcjonariuszem Wydziału XIII Biura „B” Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Wydział ten zajmował się
m.in. osobowym żródłem informacji związanych z lokalami kontaktowymi i punktami obserwacyjnymi, planowaniem działań operacyjnych i podglądem audiowizualnym opozycji demokratycznej. Kogo dokładnie śledzono i filmowano – nie wiadomo, bo w ogromnej większości materiały zostały zniszczone, a w IPN zachowały się jedynie protokoły brakowania. Według nieoficjalnych informacji część materiałów nie została zniszczona – jak podawano oficjalnie – ale miała trafić do prywatnego archiwum gen. Czesława Kiszczaka.

Także w przypadku własnych zagranicznych wyjazdów – m.in. do Związku Radzieckiego – informował o tym swoich przełożonych.
Z pracy w MSW Tadeusz Olejnik odszedł w maju 1988 r. ze stanowiska zastępcy naczelnika Wydziału III Biura „B” MSW, który zajmował się m.in. cudzoziemcami oraz dziennikarzami krajów kapitalistycznych.

„Tow. Tadeusz Olejnik jest długoletnim działaczem partyjno-politycznym. Wielokrotnie pełnił szereg funkcji partyjnych, takich jak wykładowca grupowy, członek egzekutywy POP, członek Komitetu Zakładowego itp. Pracując w organach ochrony ładu i porządku publicznego do chwili obecnej za pozytywne wyniki pracy był wielokrotnie awansowany do stopnia majora włącznie. Za działalność społeczno-polityczną był dziewiętnastokrotnie odznaczany medalami i orderami do Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski włącznie” – czytamy w opinii partyjnej wystawionej przed odejściem mjr. Olejnika ze służby przez POP PZPR przy MSW.

Według dokumentów, jednym z powodów jego odejścia ze służby był zły stan zdrowia spowodowany m.in. stresem w związku z pracą z marginesem społecznym.

„Wykonując funkcje kierownicze w Batalionie Specjalnym KSMO oraz Biurze »B« MSW, bezpośrednio nadzorując pracę operacyjną tych jednostek, co obliguje do służby terenowej w różnych godzinach doby. Rozległość problematyki służbowej, terminowość wykonawstwa oraz konieczność reagowania na problemy podległego personelu zmusza w/wym. do pełnienia służby w godzinach ponadnormatywnych. Ze względu na osiągnięcie wysługi emerytalnej oraz pogarszający się stan zdrowia wystąpił z prośbą o skierowanie do Komisji Lekarskiej” – czytamy w zaświadczeniu z maja 1988 r.

Po przejściu na emeryturę Tadeusz Olejnik zaczął pracować w pionie księgowym Energopolu – spółki budującej m.in. gazociąg w ZSRR. W jego aktach paszportowych znajduje się wniosek o wydanie służbowego paszportu do Związku Radzieckiego w związku z pracą. W tym czasie szefem Energopolu był Michał Zubrzycki, który w latach 90. pełnił funkcję wiceprezesa ds. handlowych w jednej ze spółek należących do Janusza Palikota.

Kontakt poufny, funkcjonariusz, wykładowca

Kontakt poufny „Teofil” to jeden z niewielu przypadków, w którym współpracownik służb specjalnych PRL wstąpił do SB, a następnie został wykładowcą w kuźni kadr bezpieki, czyli w Wyższej Szkole Oficerskiej w Legionowie.

Teodor Mistewicz, bo o nim mowa, był w Legionowie jednym z najlepszych wykładowców i najważniejszych ideologów w latach 80. Kontaktem poufnym SB został pracując jako instruktor w Dziale Zagranicznym ZG ZMW.

„Melduję, że w dniu 27.5.1961 r. przeprowadziłem rozmowę i pozyskałem w charakterze kontaktu poufnego Mistewicza Teodora, studenta Wydz. Filozoficznego UW. Propozycję udzielenia nam pomocy przyjął bez żadnych zastrzeżeń, dając wyraz zrozumienia i konieczności tego rodzaju pracy. W czasie rozmowy Mistewicz mimo młodego wieku okazał się bardzo spostrzegawczy i inteligentny (student IV roku filozofii, zna język francuski)” – pisał w raporcie kpt. Z. Nowakowski, starszy oficer operacyjny Wydziału VII Departamentu II.

Ze znajdujących się w IPN dokumentów wynika, że „Teofil” kilkakrotnie udzielił SB informacji m.in. na temat uczestników zagranicznych wycieczek.
W 1968 r. napisał podanie o przyjęcie go do Służby Bezpieczeństwa. „Ukończyłem wyższe studia filozoficzne, posiadam biegłą znajomość języków rosyjskiego, francuskiego i szwedzkiego oraz słabą znajomość języka niemieckiego. Rodzaj pracy odpowiada moim zainteresowaniom” – pisał Teodor Mistewicz. Przed wstąpieniem do SB pracował jako kierownik Ośrodka Propagandy KP PZPR w Goleniowie, a po przyjęciu i złożeniu ślubowania trafił do Komendy Wojewódzkiej MO w Szczecinie jako pracownik operacyjny.

„Tow. Mistewicz zajmował się dokonywaniem ustaleń, sprawdzeń, tłumaczeń i innych mniej skomplikowanych czynności operacyjnych. Ponadto brał udział pod kontrolą starszych pracowników w rozmowach operacyjnych, w tym z cudzoziemcami, dokonywał analizy materiałów oraz opracowań na kandydatów na tajnych współpracowników. Pod kontrolą i przy bezpośrednim udziale starszego pracownika pozyskał do współpracy 1 tajnego współpracownika oraz przygotowuje pozyskania następnego i założenia L. K. Jest pracownikiem zdyscyplinowanym o dużej wiedzy politycznej” – czytamy w opinii służbowej dotyczącej Teodora Mistewicza z 14 stycznia 1970 r.

W tym samym roku został on skierowany na szkolenie w Wyższej Szkole Oficerskiej w Legionowie, którą ukończył z wynikiem bardzo dobrym. Jego wiedza teoretyczna i biegła znajomość kilku zachodnich języków sprawiła, że szefowie SB postanowili go wykorzystać w pracy dydaktycznej.

„W styczniu br. otrzymał zezwolenie na udział w seminarium doktoranckim z prawa i historii doktryn politycznych na Wydziale Prawa UW w Poznaniu i otwarcie przewodu doktorskiego z zakresu ideologii społecznej przełomu XIX i XX w. Cechuje go dokładność, systematyczność i zdyscyplinowanie. Bierze aktywny udział w pracach Oddziałowej Organizacji Partyjnej. Ppor. Mistewicz jest odpowiednim kandydatem na stanowisko starszego asystenta Cyklu VI Wyższej Szkoły Oficerskiej MSW im F. Dzierżyńskiego” – pisał w 1973 r. we wniosku personalnym płk Władysław Rutka, komendant szkoły w Legionowie.

Trzy lata później Teodor Mistewicz uchodził już za jednego z najlepszych wykładowców kuźni kadr SB. W opiniach służbowych podkreślano jego zaangażowanie partyjne, znajomość kilku języków obcych (co w tamtych czasach było rzadkością) i pracowitość.

„Wykazuje dużo inicjatywy w przygotowaniu różnych pomocy naukowych dla studentów. Między innymi opracował skrypt do nauki przedmiotu »Wstęp do teorii państwa i prawa«. Efektem systematycznej pracy opiniowanego było obronienie w dniu 25 października 1978 r. rozprawy doktorskiej na temat »Koncepcja narodu w pracach Romana Dmowskiego«. Zna i rozumie założenia naszej Partii oraz systematycznie wciela je w życie. Strona moralna nie budzi zastrzeżeń. Wyszczególnione cechy pozwalają stwierdzić, że kpt. dr Teodor Mistewicz jest wartościowym pracownikiem dydaktyczno-naukowym naszej Szkoły i może być awansowany na stopień adiunkta” – czytamy w opinii służbowej z 1 listopada 1978 r.

Teodor Mistewicz oprócz pracy adiunkta katedry Nauk Społeczno-Politycznych WSO w Legionowie był również pilotem wycieczek zagranicznych. W 1983 r. uczestniczył w kursie zorganizowanym przez Ośrodek Doskonalenia Kadr Orbisu.

Z dokumentów znajdujących się w IPN wynika, że Teodor Mistewicz szczegółowo informował przełożonych o swoim życiu osobistym. W raporcie z września 1989 r. napisał, że jego syn Eryk utrzymuje kontakty z rówieśnikami – obywatelami Algierskiej Republiki Ludowej.

„Znajomość z nimi syn zawarł podczas wspólnie urządzonej przez LOT kolonii w Goleniowie dla dzieci polskich i algierskich linii lotniczych. Na gruncie znajomości j. francuskiego znajomość trwa nadal i wyraża się w wymianie okolicznościowych pocztówek i listów” – raportował przełożonym Teodor Mistewicz.
„Zgodnie z poleceniem komendanta WSO płk. H. Lewandowskiego przeprowadziłem rozmowę z mjr. Mistewiczem, oznajmiając mu, że kontakt jego syna z osobami zamieszkałymi w KK nie jest wskazany. Mjr Mistewicz zobowiązał się do rozmowy z synem mającej na celu zerwanie tego kontaktu” – czytamy w dokumentach IPN.

Kilka lat później przełożeni nie stawiali już żadnych oporów przy wyjeździe za granicę syna płk. MistewiczaWedług raportów, Eryk Mistwicz wyjeżdżał m.in. na seminarium do Strasburga w ramach Ogólnopolskiego Komitetu Pokoju oraz do Berlina Zachodniego w ramach delegacji młodych dziennikarzy i ruchu pokojowo-ekologicznego. Teodor Mistewicz z pracy w resorcie MSW odszedł w 1990 r.

„Uprzejmie proszę o zwolnienie mnie ze służby z dniem 31 marca 1990 r. w związku z zamiarem przejścia na emeryturę. Mam 30 lat pracy zawodowej, w tym 22 w Służbie Bezpieczeństwa. Stan zdrowia uniemożliwia mi kontynuowanie pracy w resorcie spraw wewnętrznych” – pisał płk dr Teodor Mistewicz do ministra Czesława Kiszczaka.

Jeden z najważniejszych ideologów i wykładowców politycznych kuźni kadr służb PRL odszedł na emeryturę, zbierając pochwały i gratulacje „za długoletnią i pełną zaangażowania służbę”.

Dokumenty z IPN dotyczące postaci z artykułu znajdują się na portalu niezalezna.pl

Dorota Kania

Maciej Marosz

Dodaj komentarz