Dziś nie jest już żadną tajemnicą, że pomysł na porozumienie w scenariuszu, który wszyscy znamy wyszedł od Jerzego Urbana już na początku lat ’80.
Wystąpił on z nimi już 3 stycznia 1981 r. w tajnym liście do ówczesnego I sekretarza KC PZPR Stanisława Kani.
W tym bardzo obszernym liście Urban bardzo krytycznie ocenił dotychczasową taktykę PZPR wobec presji solidarnościowych mas, jako politykę wleczenia się w ogonie wydarzeń, to ustępowania, to opierania się i mówienia „nie”, żeby jutro znów ustępować. Krytykował również postawę tych ludzi z władz, którzy ustępują, godzą się oddawać krok po kroku władzę. Zdaniem Urbana, sama władza powinna przeprowadzić spektakularną operację polityczną w wielkim stylu, urządzając w Polsce odgórnie „przełom”.
Polegałby on na wciągnięciu solidarnościowej opozycji do udziału we władzy, powołaniu koalicyjnego rządu. To z kolei ułatwiłoby stopniowe rozmycie i osłabienie opozycji.
Mało kto wie, że była alternatywa, wobec KOR-u i przeżartej agenturalnością „Solidarności”.
Była ona tak poważna, że powołano specjalną komórkę na linii SB-Stasi do jej zwalczenia i wyeliminowania.
Płk SB Hipolit Starszak, wydawca „Nie” i dyrektor w spólce Jerzego Urbana przy pomocy Stasi zwalczał ruch oazowy sługi bożego ks. Blachnickiego.
Na początku lat 60. prześladowany Ruch Światło-Życie podupadł, lecz już w 1963 r. odrodził się, co stało się prawdziwym utrapieniem dla IV Departamentu Służby Bezpieczeństwa, powołanego rok wcześniej specjalnie do inwigilacji Kościoła.
Tym bardziej że tworząc sieć Oaz Niepokalanej dla dziewcząt i Oaz Nowego Życia dla chłopców, aż do 1980 r. ks. Blachnicki przestrzegał zasad konspiracji.
W 1980 r. publicznie zaapelował on do Polaków o bojkot wyborów do Sejmu, wspierał demokratyczną opozycję.
Rok później zaczął tworzyć Niezależną Chrześcijańską Służbę Społeczną Prawda Wyzwolenia. Ostatecznie miała to być partia, która wystartowałaby w wyborach parlamentarnych. Swoją inicjatywą ksiądz próbował zainteresować „Solidarność”.
Podczas pobytu za granicą ks. Blachnicki nawiązał też kontakt z paryską „Kulturą”.
Napotkał niestety opór, nie tylko ze strony SB, co jest zrozumiałe, ale także działaczy podziemia.
Miałem osobiście zaszczyt poznać sługę bożego Franciszka Blachnickiego, a moi rodzice byli liderami tego ruchu w latach ’80 na Lubelszczyźnie.
Tato po powrocie z centrum „Ruchu” w Krościenku był represjonowany.
Życie napisało tak scenariusz, że po prawie 30 latach moje drogi życiowe skrzyżowały się z pułkownikiem Starszakiem.
*Publikacja na podstawie:
– „Stasi i SB – przyjaciółki dwie”,
– „Teczki mainstream’u”,
– własna biografia.
Świetny tekst.
Morze wódki wypiło się z kolegami ze Stasi.